Już
od zarania dziejów przystosowywanie pracy do człowieka było
przedmiotem wysiłków ludzi, którzy musieli sami te prace wykonywać, albo
zobowiązani byli do organizowania lub przygotowywania pracy innym. Tak
więc rzemieślnik wykonujący narzędzia, rolnik uprawiający ziemię, a
później organizator produkcji – wszyscy dążyli do przystosowania
narzędzi pracy i samej pracy do możliwości i potrzeb człowieka. Na
początku ubiegłego wieku prowadzone były badania nad zagadnieniami pracy
ludzkiej. Najpierw F.W. Taylor zajął się ustaleniem optymalnych
rozmiarów łopat w zastosowaniu do prac załadunkowych wykonywanych z
różnymi materiałami. Wynikiem tego było stosowanie łopat o większej
powierzchni do materiałów lekkich i łopat o małej powierzchni do
materiałów ciężkich, tak aby zoptymalizować ciężar ładunku (6-8 kg).
Taylor jednak przede wszystkim koncentrował się na skróceniu czasu
wykonania określonej pracy, co nie zawsze działało z korzyścią na
pracownika. Dlatego na początku XX wieku zaczęto odchodzić od
Taylorowskiego ujęcia traktowania pracy, a zaczęto zajmować się
sposobem jej wykonywania. Prekursorem nowego typu badań nad pracą był
Frank Gilbreth i jego żona. Wynikiem ich badań była teza: „...najlepszy
sposób pracy gwarantuje najkrótszy czas jej wykonania” i tzw. zasady
ekonomiki ruchów, które minimalizowały fizjologiczny koszt ich
wykonywania [s. 24]. Badania metod pracy prowadzone wtedy przez F.W.
Taylora i F.B. Gilbretha można uznać za jedno ze źródeł dzisiejszej
ergonomii. Jednak niestety nie dobrem człowieka kierowali się ówcześni
badacze, lecz chęcią zwiększenia zysku finansowego. Coraz częściej
należało doliczać do kosztów wytwarzania amortyzację drogich maszyn i
urządzeń oraz koszt czynnika ludzkiego (składki na emerytury, renty
inwalidzkie, odszkodowania itp.). Ukierunkowanie badań nad zwiększeniem
ekonomicznych rezultatów pracy ludzkiej związane było z bezpośrednim
uzależnieniem funkcjonowania ówczesnych maszyn od mechanicznej
sprawności operatora. Budowanie nowych typów maszyn, których działanie
było uzależnione od psychicznych i fizycznych cech pracownika zmusiło
naukowców zajmujących się badaniem pracy ludzkiej do potraktowania
podejścia Taylorowskiego i Gilbrethowskiego jako jednych z wielu punktów
widzenia w ujęciu problemu „nauk ergologicznych”. Pojęcie to przyjęto
tu za T. Kotarbińskim, rozumiejąc pod tym określeniem te nauki, które:
„...tak czy inaczej interesują się działalnością człowieka” [s. 531].
Działania te stały się zaczątkiem humanizacji techniki.
Wczesnym
polskim akcentem (niestety mało znanym w świecie) w dziedzinie
humanizowania pracy była praca księdza Stanisława Solskiego, który już w
roku 1690 wydał w Krakowie dzieło pt. „ Architekt polski, to jest nauka
ulżenia wszelkich ciężarów, używania potrzebnych machin...”, w którym
to utworze starał się podać rodakom znane w świecie sposoby na
wykonywanie różnych prac, aby ułatwić im jej wykonywanie.
Problem
humanizacji techniki najwyraźniej uwypuklił się na początku XX wieku w
czasie intensywnego uprzemysławiania niektórych gałęzi wytwarzania.
Człowiek był traktowany jako dodatek do maszyny, a nie na odwrót. Taki
stan organizacji pracy stwarzał: „...nieludzkie warunki poprzez
całkowite podporządkowanie człowieka systemom maszynowym” [s. 27].
Główną
przyczyną prowadzenia badań i działań mających na celu poprawę
sprawności i efektywności: najpierw systemu człowiek-praca ręczna, a
później człowiek-maszyna były różnice pomiędzy możliwościami sprawnego
działania maszyn i urządzeń, a możliwościami człowieka z nimi
współpracującego. Dlatego zaczęto się zastanawiać, jak pozytywnie
wpłynąć na relację systemu człowiek-obiekt techniczny z punktu widzenia
człowieka. Takie ujęcie tematu dało podwaliny nowo tworzącej się nauce –
ergonomii.
Ergonomia
narodziła się z praktycznych potrzeb wynikających ze współdziałania
człowieka z maszyną i elementami materialnego środowiska pracy.
Konieczność istnienia jej uzasadniają konflikty rodzące się pomiędzy
„materialnymi partnerami”
a człowiekiem w jego pracy, przy czym konflikty te wynikają ze wzajemnego niedostosowania człowieka do maszyn i odwrotnie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz